Spis treści
Czyli, jak zaufanie do strony wpływa na pozycje w wyszukiwarce
Przez wiele lat wysokie pozycje osiągało się (w duuużym uproszczeniu) poprzez nasycenie treści słowami kluczowymi i zdobywanie linków „przekazujących moc strony”, czyli takich bez atrybutu „nofollow”. Jednak algorytm Google ewoluował od tego czasu i bierze pod uwagę nie tylko czynniki ilościowe, ale i jakościowe. Na pozycje wpływa zaufanie ze strony Google, a to wynika w dużej mierze ze zróżnicowanej struktury sygnałów wskazujących na daną witrynę. Wiele wskazuje, że takimi sygnałami mogą być między innymi linki nofollow oraz tzw. sygnały społecznościowe.
Ogólna zasada jest prosta: jeśli Google widzi, że użytkownicy ufają określonym stronom, markom, treściom, to umieszcza je wyżej w wynikach wyszukiwania.
Kluczem pozostaje zrozumienie, jak Google interpretuje, czy faktycznie dana strona budzi zaufanie użytkowników i jest dla nich przydatna.
Sygnały społecznościowe
Sygnały społecznościowe (ang. social signals) to wszelkie polubienia i udostępnienia wybranych treści w mediach społecznościowych. Można się spotkać także z terminem social shares. Jeśli strona jest wielokrotnie udostępniana na Facebooku i wzbudza tam zaangażowanie (jest komentowana, udostępniana, otrzymuje polubienia użykowników), to jest to sygnał, że określona grupa odbiorców docenia jej treść i uważa ją za wartościową… Jednak czy na pewno? Ile raz widzieliście udostępnienie strony, która wzbudzała jedynie negatywne komentarze lub była udostępniona publicznie z krytycznym opisem? Nie jest to zatem sygnał jednoznaczny.
Identyfikacja sentymentu
Istnieją narzędzia do monitoringu treści w mediach społecznościowych. Jest ich wiele. W Polsce również powstało kilka, między innymi: SentiOne i Brand24. Nie tylko są w stanie w szybki sposób odnaleźć wzmianki na temat marki w sieci, lecz także odczytać tzw. sentyment wypowiedzi na dany temat – czyli stwierdzić, czy wypowiedź jest neutralna, negatywna czy pozytywna. Skoro tak wiele narzędzi potrafi odszukiwać wypowiedzi o wybranych brandach, a ponadto identyfikować ich emocjonalny wydźwięk, to naiwnością by było sądzić, że Google tego nie potrafi (z pewnością o patencie związanym z tym mechanizmem pisał gdzieś Bill Slawski).
Dlatego też nie wystarczy, że o marce (lub usłudze czy produkcie) się mówi. Warto zadbać, aby mówiono dobrze. Myśląc o SEO przyszłościowo warto to brać pod uwagę. Ponadto warto pamiętać, że SEO musi współgrać z celami marketingowymi, więc po prostu – chcemy, aby o marce mówiono dobrze. I tyle 😉
Zaufanie do witryny, marki, autora
Logika Google niegdyś opierała się na liczeniu linków, które były miarą popularności i zaufania do witryny (jak wiemy, już nie są wystarczające). Ta logika się nie zmieniła i aby osiągać wysokie pozycje i jakościowy ruch, powinniśmy myśleć w podobny sposób. Chcesz przyciągać jakościowy ruch z wyszukiwarki? Zadbaj, aby użytkownicy w widoczny sposób wyrażali zaufanie i uznanie dla publikowanych na stronie treści.
Ogólna zasada jest prosta: jeśli Google widzi, że użytkownicy ufają określonym stronom, markom, treściom, to umieszcza je wyżej w wynikach wyszukiwania. Dlatego bierze pod uwagę również linki nofollow (o ile pojawiają się w wartościowych serwisach, opiniotwórczych mediach, cytowaniach naukowych itd.). Wg standardowej interpretacji nie przekazują one mocy, a jedynie urozmaicają profil linków, czynią go bardziej naturalnym i wiarygodnym w „oczach algorytmu”. I faktycznie – samymi linkami nofollow nie wypozycjonujesz wysoko strony internetowej. Niemniej warto mieć je w swoim profilu linków.
Czynniki budujące zaufanie do strony
Jak już wspominałem, kiedyś głównym czynnikiem budującym zaufanie do witryny była duża ilość linków przychodzących. Obecnie należy zadbać o bardziej zróżnicowane „dowody” uznania, czyli:
- linki (w tym także linki follow) z zaufanych stron o powiązanej tematyce
- wzmianki o marce (szczególnie w pozytywnym kontekście)
- wypowiedzi ekspertów (zwłaszcza z branży lub pokrewnych dziedzin)
- sygnały społecznościowe (nie tylko na Facebooku, lecz także w innych sieciach)
Nie zmienia to faktu, że bez linków jako takich, pozycjonować się póki co praktycznie nie da, a sygnały społecznościowe rozumiane jako ilościowe wskaźniki typu liczba polubień, udostępnień, czy zasięg, nie mają udokumentowanego przełożenia na pozycjonowanie.
Przodować będą duże marki
Zgodnie z tą logiką, największe szanse na topowe pozycje mają strony dużych marek (im też najłatwiej zdobyć wzmianki w mediach i linki – choćby nofollow). One mają swoich fanów, one mają środki na tworzenie różnego rodzaju contentu, organizowanie eventów etc., co sprawia, że o nich się mówi. Dlatego też warto skupić się na niszach i pozycjonować się lokalnie lub na produkty specyficzne, dla których nie ma zbyt dużej konkurencji. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Bardziej ciekawskim i cierpliwym polecam zapoznać się z poniższym filmikiem:
grafika: freeimages.com
Mam pod opieką blogi które maja 70 procent ruchu z fejsa i dużo większą konwersję niż z organika z google tak że warto zadbać o social
Już od pierwszego polskiego SEO Hangout’u wspominałem o „pozycjonowaniu” socialami 😉
Wtedy może nie miało to jakiegoś wydźwięku, cieszę się jednak, że wszystko zaczyna iść w tym kierunku 🙂
A teraz pytanie:
Czy dodanie na stronie działu „rekomendacje”, „polecają nas”, „inni o nas” „opinie o nas”, „referencje” itd. w którym my lub sami czytelnicy będą zamieszczać ochy achy na nasz temat MOŻE pomóc w poprawie wizerunku, poprawić nasz „sentyment”, a co za tym idzie poprawić nasze pozycje w SERPach? 🙂
Dobry tekst. Przyda się w promowaniu swojego dziadostwa.;-)
Tylko fejs nieźle przycina zasięgi.. więc może się okazać wkrótce, że Google będzie górą 😉
W Google ciężko mimo wszystko jest pozycjonować na frazy pod konkretny target. W przypadku AdWords jest to łatwiejsze. Jednak możliwości precyzyjnego targetowania przekazu w obrębie Facebooka są o wiele lepsze (tym bardziej, że możliwy jest od jakiegoś czasu remarketing). W efekcie ruch z sociali rzeczywiście może mieć lepszy CTR i CR niż z innych źródeł.
Ciekaw tylko jestem, kiedy Google ogłosi oficjalnie i precyzyjnie, w jaki sposób przykładowo udostępnienia na FB wpływają na pozycje. Już widzę te oferty black hat social media krążące w mailingach…
Ciekawie prowadzone FanPage są w stanie przyciągnąć dobry jakościowo ruch. W przypadku sklepów dobrym rozwiązaniem są np. ciekawe opinie eksperckie na temat produktów. Sklep widziany jest w oczach Klienta o wiele lepiej. Podsumowując, sygnały z Social Media są jedną ze składowych dobrego ruchu.
Bardzo dobry artykuł, podsumowujący to co było mówione już jakiś czas temu. Niestety wciąż wielu pozycjonerów starszej daty ignoruje ten aspekt, uważa social media za młodzieżową fanaberię, a katalogowanie za najlepszy sposób windowania pozycji.
Za darmo umarło. Reklama na FB to narzędzie pozwalające na w miarę precyzyjne targetowanie przy niskich kosztach. Można pozyskiwać jakościowy ruch przy koszcie za kliknięcie na poziomie kilkunastu – kilkudziesięciu groszy.
Nie sprawdzałem. Ale niewykluczone, że tak. Jednak myślę, że takie działanie miałoby w większym stopniu przełożenie na zachowanie klientów/użytkowników niż roboty. Np. w obrębie sklepu z produktami spożywczymi pojawia się gdzieś z boku twarz Okrasy, Makłowicza czy innej Gessler i rekomenduje danego producenta lub sprzedawcę – to na pewno zwiększy zaufanie i przełoży się w jakimś stopniu na konwersje. Jeśli chodzi o SEO, a nie rzeźbienie CRO (chociaż pośrednio też), to chyba większy wpływ mogłoby mieć umieszczenie informacji przez danego „eksperta” / autorytet branżowy na jego fanpage’u lub blogu – z linkiem do konkretnej strony. Trudno powiedzieć mi coś bardziej konkretnego.
Wszystko zmierza w kierunku optymalizacji działań SEO pod kątem użytkownika a nie robota. Tak powinno być od początku i przykre jest to, że najpierw człowiek musi coś zepsuć aby wrócić do podstaw (patrz. przyroda, surowece itp itd). Dobry artykuł. Warto przy tej okazji zainteresować się content marketingiem, który jest jakby nadzbiorem dla SEO i social media.
Łopatologicznie sprawdziłem bezpośredni wpływ SM na pozycje w organikach i… wpływu nie ma. Konwersja o niebo lepsza, bardziej sprecyzowana grupa docelowa, natomiast badam teraz temat nofollow i niedługo opublikuję wnioski.
Nie napisałeś wprost, czy atrybut nofollow ma wg Ciebie wpływ/znaczenie w budowaniu zaufania do domeny… ;))) Ma czy nie ma? ;>
Moim zdaniem ma (paradoksalnie). A jeśli chodzi o wpływ SM na pozycje… Ja sprawdzałem wpływ social media na pozycje i pozyskanie dużej ilości sygnałów przełożyło się na wzrost pozycji (konkretnej podstrony mającej zaledwie parę backlinków).
Ech te Duże Marki… ;(
Dzięki za przydatne info na temat polityki Googla wobec portali społecznościowych.
Moje ma, Twoje nie ma x 100 innych czynników i macie kolejną gadkę z której nie da się określić kto ma racje 🙂
dziękuje, wpis przytulam. :%
Własnie a porpos zasiegu i sociala … ile wczoraj było wejść ode mnie ? 🙂
No i widzisz, tu się pojawiają schody 🙂 Bez dodania parametrów utm w URL (a trudno oczekiwać, aby każdy użytkownik wrzucający post na FB je dodawał) ciężko analizować ruch z social media (wyjątkiem są reklamy typu „przejścia do witryny”, które można otagować i śledzić jako kampanie niestandardowe). Ruch z organica, AdWords lub witryn odsyłających jest pod tym względem dużo bardziej przejrzysty.
Dodałem link w paru miejscach na FB (kilka grup, profil firmy, profil osobisty), jednak najwięcej ruchu (sądząc choćby po komentujących) z pewnością przyszło od Ciebie. Wczoraj wieczorem wpis przeczytało zaledwie 8 osób. Dzisiaj (stan na 18:16) mam 312 odsłon, z czego 151 to Facebook, a 153 direct.
Świetny tekst – bardzo esencjonalny, a jednocześnie lekkostrawny. Social media wykorzystuję praktycznie w każdej realizowanej kampanii SEO-wej, a największe uzyskuję [paradoksalnie] przy małych klientach, a nie tych największych. To akurat wynika z faktu, że mniejsze portfolio linków jest bardziej podatne na zmiany profilu linków jako takiego. Generalnie podpisuję się pod wszystkim co napisałeś, tylko co do jednego nie mam przekonania..
Napisałeś, że jednym z czynników budujących zaufanie są „wzmianki o marce (szczególnie w pozytywnym kontekście)”. Czepię się tego w fragmentu nawiasie – jesteś pewien, że algorytm jest w stanie określić negatywne, bądź pozytywne nacechowanie wzmianki o marce? I to w języku polskim? 🙂
Dzięki za miłe słowa – mam nadzieję, że Google to widzi 😉 Żartuję oczywiście.
Odnośnie pozytywnych wzmianek – dowodu nie mam, ale wolę tak założyć, bo jeśli to jeszcze nie działa, to jest to kwestia czasu. Kilka przesłanek na to wskazuje. Po pierwsze, skoro narzędzia do monitoringu to potrafią, to czemu Google miałoby nie potrafić? Po drugie, Google w zapytaniach o opinie stara się wyrzucać zróżnicowane wyniki – opinie pozytywne i negatywne. Wobec tego jakoś sobie musi z tym radzić. Wystarczy zdefiniować kilkadziesiąt słów o cechach jednoznacznie pozytywnych i cechach typowo negatywnych (np. super, świetne, skuteczne vs. beznadziejne, oszuści, nie działa) i sprawdzać, czy nie występują w towarzystwie brandu.
Takie działanie jest w interesie Google i użytkowników wyszukiwarki. Jeśli na jakąś markę internauci narzekają, że słaba obsługa klienta, że niejasne zasady współpracy, niska jakość usług etc., to czemu Google ma ją wysoko pozycjonować na zapytania komercyjne (nawet jeśli prowadzi do jej strony dużo linków od niezadowolonych klientów dających upust swoim emocjom na blogach i w social media)?
Faktycznie, z punktu widzenia dbałości o jakość wyników wyszukiwania, algorytm powinien uwzględniać kontekst linku lub wzmianki. Nie tylko w sensie otaczających go słów kluczowych, co jest oczywiste i potwierdzone empirycznie, ale także w odniesieniu do nacechowania emocjonalnego tych słów. W sumie dobry temat na test SEO… 🙂
Chętnie zobaczę wyniki 🙂
Polecam zajrzeć tutaj: http://themoralconcept.net/pandalist.html
„HIGH QUALITY FACTORS: (…)
Positive Social Shares / Mentions (Dec 2, 2013, JM. Mar 2014, QRG.)”
Popieram autora, ruch z SM daje wyniki!
Nie zgadam się. Już sam temat wpisu ma się nijak do treści artykułu.
Po pierwsze – SEO to optymalizacja przede wszystkim onsite więc sociale mogą mięć tutaj tylko wpływ jeśli wyciągasz wnioski z ruchu na swojej stronie i ją ulepszasz.
Po drugie pozycjonowanie =/= SEO i Ty jako osoba z doświadczeniem nie powinieneś na przemiennie używać tych określeń.
Po trzecie – SOCIAL MEDIA nie mają NIC wspólnego z pozycjami w wyszukiwarce – było robionych na to tyle testów, że dla mnie jest niezrozumiałe jak można pisać, że jest na odwrót?
Z tym podziałem się nie zgadzam. Bardziej sensowny jest podział na optymalizację on-site i off-site (backlinking plus ostatnio także wsparcie w social media, wzmianki o marce, e-PR etc.). Ale o tym już dyskutowano tysiąc razy, a ostatnio dyskusja odżyła, więc nie będę jej tu powielał.
„Jako osoba z doświadczeniem” jesteś w stanie się domyślić, o co chodzi. Dla tych bez doświadczenia sprostowanie tytułu (btw, nikt się nie zgłosił, że nie rozumie o co chodzi), mógłby on brzmieć „Wpływ sygnałów społecznościowych i linków nofollow na kondycję i ekspozycję witryny w organicznych wynikach wyszukiwania w wyszukiwarce Google”. Byłoby to bardziej wyczerpujące i bliskie prawdy, ale jednocześnie mało czytelne, a tytuły rządzą się swoimi prawami.
„SOCIAL MEDIA nie mają NIC wspólnego z pozycjami w wyszukiwarce – było robionych na to tyle testów, że dla mnie jest niezrozumiałe jak można pisać, że jest na odwrót?” – ok, fajnie. Pokaż mi te testy. Po pierwsze, korelacja jest bardzo wyraźna i to nie od dziś. Ale to można na wiele sposobów tłumaczyć, więc staram się tego nie używać jako argumentu. Powiem tak – z mojego, skromnego doświadczenia wynika, że sprawnie prowadzone działania w social media, nawet jeśli nie generują linków follow (a same linki z profili społecznościowych, share’y etc.), przynoszą efekty. Nie można tego porównywać do postawienia farmy/ kupienia niezaangażowanych fanów + żebroshare’ów na profilach niepowiązanych tematycznie, przepełnionych wszelkim spamem. Chodzi o marketing w mediach społecznościowych, a nie kuglarskie sztuczki. A już nie mówię o całej, długiej liście dodatkowych korzyści z takich działań, jak na przykład wzrost świadomości marki, który przekłada się na linki, ale także na więcej zapytań brandowych w wyszukiwarce, a co za tym idzie, lepsze CTR i więcej jakościowego ruchu w całej witrynie. Mógłbym tak dalej, ale chyba rozumiesz, o co mi chodzi.
Wisisz mi artykuł gościny z linkiem dlatego, że nie wierzyłeś w to co mówiłem. Teraz już jest oficjalne info od google w tej sprawie. Co Ty na to ?:)
http://pozycjonowanie.ru/google-nie-wykorzystuje-czynniki-behawioralne-i-sygnaly-z-social-media-w-rankingu/
Tomasz, jeśli chcesz artykuł gościnny, to myślę, że coś da się w tym temacie zrobić, o ile będzie trzymał poziom i będzie w tematyce marketingowej 🙂
Nie znaczy to, że przyznaję Ci rację. Po pierwsze, nie wiem, co rzeczywiście powiedział ten gość na konferencji. Nie ma cytatu, nie ma nagrania, nie ma źródła. Ale nie o to chodzi, aby podważać intencje autora. Powtórzę to, co pisałem w grupie SEM SEO na Facebooku:
„Dobra, to jeszcze trzeba by było uściślić, co to są sygnały społecznościowe. Bo rzeczywiście liczba like’ów na fanpage nie ma znaczenia, ale liczba udostępnień danej treści na TT i FB już moim zdaniem ma.
Podobnie z danymi behawioralnymi. Wątpię, aby jako takie przekładały się na ranking, ale w ruchu organicznym, gdy strona rankuje na daną frazę i ma wysoki bounce rate i krótki czas spędzony w witrynie w tym przypadku (w porównaniu do konkurencyjnych stron), to Panda ją dorwie i odpowiednio przesunie w dół.”
Same ochy i achy na temat artykułu więc i wbiję małą szpilke – wszelkie przeprowadzone case study zaprzeczają Twoim rewelacjom ( polecam poczytać zagraniczne blogi/fora). Wszelkie shary i lajki nie mają ŻADNEGO wpływu na pozycję w google z prostego względu, google nie ma dostępu do facebooka bądź są to w większości linki nofollow/301. A to, że jest korelacja między tymi czynnikami nie sprawia tego, że na siebie wpływają.
Podsumowując należy rozróżniać kolelację między czynnikami a wpływ jednego na drugie.
Dziękuje pozdrawiam
1. Wierz mi, że rozróżniam korelację od zależności przyczynowo-skutkowej. Wielokrotnie o tym wspominam (chociażby w kontekście badań searchmetrics, na które wszyscy z uporem maniaka się powołują).
2. Czytam zagraniczne serwisy i blogi 🙂 w zasadzie poświęcam im więcej uwagi niż polskim.
3. Dobrej jakości (relewantność, jakość witryny odsyłającej, ruch) linki nofollow są coraz częściej wskazywane jako czynnik rankingowy przez różne. Google ma dostęp do danych z mediów społecznościowych – z częścią współpracują bezpośrednio a od części wyciągają dane przez rozmaite API podmiotów współpracujących.
4. Dalej obstaję przy swoim. Nie musisz się zgadzać. To wolny kraj. Jednak nie musisz być przy tym arogancki.
Cześć, Szymon!
Pozwolę sobie wtrącić się do dyskusji 🙂
Zaktualizowałem artykuł, bo na ostatnim hangout’cie poruszyli ten temat, jeśli zrozumiesz po rosyjsku to wrzuciłem tam linka, a jeśli nie, to zrobiłem tłumaczenie 🙂
http://pozycjonowanie.ru/google-nie-wykorzystuje-czynniki-behawioralne-i-sygnaly-z-social-media-w-rankingu/
Ciężka sprawa. U siebie dostrzegłem pozytywną korelację, ale nie robiłem testów w obiektywnych warunkach. Niemniej przekonuje mnie to wszystko, co przytacza Josh Bachynski powołując się głównie na wypowiedzi Muellera i innych googlersów: https://takaoto.pro/google-panda-co-robic-czego-sie-wystrzegac/
Poza tym realizując takie podejście, webmaster niczym nie ryzykuje, a jeśli jego celem jest efektywność witryny (pozyskanie ruchu -> konwersje i przy okazji zdobywanie rozpoznawalności, budowanie pozytywnych skojarzeń etc.), to tylko może zyskać 🙂 Na koniec dodam, że Google nie musi grać w pełni w otwarte karty i może testować pewne czynniki zanim wprowadzi je oficjalnie do wskazówek dla webmasterów. Dzięki za urozmaicenie dyskusji 🙂
Ruch z SM daje duże wyniki, domena http://www.interreklama.pl była w pewnym momencie bardzo zalana ruchem z SM i był duży efekt na wynikach w serpach.
ciekawy art, szkoda tylko ze taki krotki
Temat był opisywany stosunkowo dawno. Może faktycznie warto by było go rozwinąć i zaktualizować 🙂